sobota, 16 marca 2013

Rozdział czwarty

 Wybiła godzina dziesiąta, w całej klasie panowała cisza, która była przerywana moim stukaniem ołówkiem o ławkę oraz tykającym zegarkiem. Spojrzałem na klasę... wszyscy pochłonięci byli zadaniami na teście. Nauczycielka notowała coś w swoim zeszycie a ja zastanawiałem się czy nie wyciągnąć telefonu i nie sprawdzić w internecie odpowiedzi. Stwierdziłem, iż nie będę tego robił, gdyż zwyczajnie mi się nie chce.
-Trouble, Trouble, Trouble... -popatrzyłem w prawą stronę, obok mnie siedziała jakaś dziewczyna. To pewnie ta nowa, bo raczej bym ją pamiętał. Śpiewała pół głosem ale i tak było ją słychać w całej sali. Szczególnie słyszała ją pani Gravery. Wydaje mi się, że właśnie o to jej chodziło. Uśmiechnąłem się w jej stronę. Jak widać nie tylko ja mam w dupie ten test i wszystkie inne.
-Nuria. -rudowłosa nauczycielka patrzyła się na dziewczynę znad malutkich okularów z cienkimi, czarnymi oprawkami. Dziewczyna pokiwała głową i wystawiła nauczycielce kciuk w górę dając jej znak, iż ją słyszy rozumie oraz w ogóle nie szanuje. Po chwili brunetka zaczęła wybijać rytm stukając paznokciami o ławkę, chwilę później zaczęła nucić. Uśmiechała się cwane cały czas nie tracąc z oczu nauczycielki. Świetnie zdawała sobie sprawę z tego, że jej zachowanie może, a nawet musi przynajmniej trochę podnieść nauczycielce ciśnienie. Wydawała się mieć przy tym dobrą zabawę.
-Nurio skończyłaś już? -pani Gravery ponownie patrzyła znad tych okularów, głowę miała pochyloną w dół, tak jakby wciąż patrzyła w zeszyt, oczy miała skierowane ku górze. Prychnąłem dość głośno. To jest chore, dlaczego ona nie podniesie tej glosy?
 Brunetka, która jak mniemam nazywa się Nuria zamlaskała dwa razy, zrobiła minę taką, jakby nad czymś zawzięcie myślała, dwa razy strzeliła palcami, robiąc znak charakterystyczny dla kogoś, kto próbuje przypomnieć sobie coś oczywistego lub coś co ma na końcu języka. Chwyciła pustą kartkę kancelaryjną w dłoń, pomachała nią w powietrzu  i powiedziała:
-A jak myślisz? Jeśli ci tak zależy to mogę już skończyć.
-Nie przypominam sobie abyśmy przeszły na "Ty"...-zaczęła mówić ale jej przerwano
-Przepraszam proszę pani, poprawię się, będę grzeczna, ale proszę nie krzyczeć, jestem delikatna. -powiedziała udając pierwszoklasistkę, a podczas wymawiania słów "jestem delikatna" chwyciła się za serce. Zrobiła minę a'la Kot ze Shreka i zaczęła udawać, iż zawzięcie coś pisze.
***
-Ej! Ty! -usłyszałem szept, jak mniemam Nurii, Popatrzyłem w jej stronę, ona delikatnie się uśmiechnęła i podała mi mała karteczkę. Spojrzałem na nią, i od razu się uśmiechnąłem. Były na niej odpowiedzi do testu.
1.a 2.d. 3.a 4.a
5.b. 6.d 7.c 8.c
9.a i d 10. c
11.a 12.b 13.a
14.c 15.d
Od razu zaznaczyłem je na karcie odpowiedzi, pofatygowałem się i nawet się podpisałem. Równo z dzwonkiem oddałem pani test i kartę z odpowiedziami. Gdy odszedłem od biurka Nurii już nie było. Złapałem ją dopiero na korytarzu.
-Hej.
-Hej.- spojrzała w moją stronę i szybko odwróciła głowę aby przypadkiem w kogoś nie wejść.
-Skąd miałaś odpowiedzi? -zapytałem
-Jakie odpowiedzi. -próbowała udawać poważną, ale na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech, którego z niewiadomych przyczyn próbowała ukryć
-No te co mi dzisiaj dałaś, jakieś piętnaście minut temu.
-Chodzi ci o tą kartkę z cyferkami i literkami?
-Tak.
-Dlaczego myślisz, że to były jakieś odpowiedzi? -tym razem nie powstrzymywała uśmiechu.
-A co to niby miało być?
-No nie wiem, nudziło mi się, to sobie napisałam.
-Czyli to nie były poprawne odpowiedzi do testu?! -zapytałem lekko zirytowany, oczywiście nie tym, że dostanę złą ocenę, tylko tym że jakaś laska \tak sobie przychodzi i od razu robi mnie w chuja.
-Oczywiście, że nie. Skąd ten pomysł...
-Hej wszystkim! -usłyszałem lekko piskliwy, ale jakże seksowny krzyk nad moim uchem.
-Hej kochanie. -powiedziałem i pocałowałem ją w usta.
-Nuria! -krzyknęła uradowana dziewczyna i rzuciła jej się na szyję.
-To ty ją znasz? -zapytałem zdezorientowany. Od kiedy ona interesuje się nowymi w szkole? I ok kiedy ich przytula?
-To jest córka kochanki mojego ojca, a także przyjaciółka.
-Oł... Nic mi o niej nie mówiłaś -powiedziałem zmieszany.
-Oh, kotku dobrze wiesz, że my nigdy nie mamy czasu na rozmowy. -wyszeptała i przygryzła delikatni płatek mojego ucha. Uśmiechnąłem się delikatnie i jej przytaknąłem. Dziewczyny zaczęły planować dzisiejszy wypad na zakupy, więc postanowiłem powoli się ewakuować. "A dlaczego myślisz, że to były jakieś odpowiedzi" przypomnial mi sie dialog sprzed paru minut. Przyznam, że już polubiłem tą dziewczynę.
-Sorry. -powiedziałem czując, że w kogos wszedłem.-O nie! To znowu ty. -powiedziałem widząc osobę, w którą wszedłem.
-Nic nie szkodzi Joe, jak widać coś nas do siebie przyciąga.
-Daruj sobie Fox! -warknąłem i ruszyłem przed siebie. Ta dziewczyna mnie irytuje. Chodzi ona do pierwszej klasy i jak u wiekszości dziewczyn. podobam jej się. Jest tylko jedna mała różnica pomiędzy nią a większością dziewczyn. Ona mnie strasznie irytuje. Oczywiście Guess jest o mnie strasznie zazdrosna. Ona jest o wszystkich zazdrosna. No prawie. O Demi nie jest zazdrosna. Pomiędzy Guess a Adrianną było już trochę sporów. Przyznam, że to śmiesznie wygląda Adrianna taka mała i dużo wyższa od niej Guess na piętnasto-centymetrowych  obcasach. Ok, parę razy misiałem je od siebie odciągać.
-Joe! Joe! -usłyszałem jakieś krzyki za mną,
-Mówiłem odwal się! -krzyknąłem odwracając się, ku mojemu zdziwieniu Ade dała sobie spokój, a za mną byla Demi.
-Pani Sempere, wiesz jedna z tych co prowadzi musical kazała ci przyjść po scenariusz. -powiedziała  zaczęła odchodzić.
-Czekaj, przecież już dostawaliśmy scenariusze.Na pierwszym spotkaniu.
-To był plan zajęć i podzielenie na grupy debilu, gdybyś to przeczytał to może łaskawie zjawiłbyś się na jakiejś próbie.Aha i dzisiaj u mnie od razu po lekcjach. Od razu.  -chyba ją uraziłem tym "przywitaniem", powinienem przeprosić... ale ona jest taka śmieszna jak się złości. A poza tym nazwała mnie debilem.
-Demi, ale tak od razu mnie do domu zapraszasz. -powiedziałem, a raczej krzyknąłem, większa cześć korytarza popatrzyła się w naszą stronę.
-Zamknij się, dobrze wiesz o co mi chodzi.
-Mówisz, że twojej mamy nie będzie?! -krzyknąłem trochę głośniej, miny zainteresowanych naszą rozmową mówiły cos typu "WTF" Wkurzona, och bardzo wkurzona Demetria minęła mnie szybkim krokiem, mimo wszystko zdążyłem zauważyć jak bardzo się zaczerwieniła.
***
-Dlaczego naciskasz e przecież w nutach nigdzie nie ma e, więc dlaczego cały czas naciskasz e czy  tak ciężko jest ominąć ten klawisz?! -tak właśnie wyglądała nasza dzisiejsza lekcja, Chyba za bardzo przesadziłem w szkole. Nie wiem czy zawstydzenie jej, było warte trzech godzin słuchania kzyku, o to, co mi nie wychodzi. Jejku! Przeicż po to są lekcje.
-Nie rób takiej afery, to tylko jeden klawisz, przecież tego nawet nie słychać.
-Jak to nie słychać! Słychać go bardzo dobrze! To nie moja wina, że jesteś cofnięty w rozwoju!
-Że co ty powiedziałaś?!
-To tylko jedno zdanie, wcale go nie słychać. -powiedziała lekko się uśmiechając. No, może w końcu jej przeszło. Przyznam, że to było dobre. Nie spodziewałem się po niej tak ciętego języka. No cóż, najwyraźniej lubi zaskakiwać. -No graj... Jezu, ja nie wiem jak wytrzymał z tobą nauczyciel, który uczył cię podstaw.
-Nie miałem nauczyciela, ojciec mnie uczył. -powiedziałem a po moim ciele przeszły nieprzyjemne dreszcze.
-To dlaczego teraz nie może tylko ja muszę się z tobą użerać?
-Bo... Bo wywalił moją matkę z domu. Co cię to w ogóle obchodzi?! -krzyknąłem,
-Jejku mogłeś nie odpowiadać. Przykro mi.
-No mi też...Przestań się tak na mnie patrzyć! -powiedziałem, a ona odwróciła wzrok,
-Spróbuj zagrać teraz coś innego. Może zaczniemy od początkowych scen.Czekaj, mam gdzieś tutaj scenariusz. ... W pierwszej scenie, w drugim akcie zatytułowanym "Upadek niebios" Są dwie sonaty fortepianowe. Właściwie to tylko dwie sonaty fortepianowe. Pierwszą wykonuje Jake, to chyba ten blondyn a drugą ty. -powiedziała lekko się uśmiechając, po chili wybuchnęła śmiechem.
-A tobie to co się znowu stało.
-Bo nie wyobrażam sobie ciebie, na scenie, przy fortepianie... z poważną miną.
-Jaki ja byłem głupi, że nie zgodziłem się na ten poprawczak. -powiedziałem, a ona natychmiast spoważniała.
________________
Miała pisać LonKaa, lecz LonKaa odeszła. 
Wiem, że rozdział jest krótki i w ogóle beznadziejny. 
Niestety w chwili obecnej nic innego nie mogłabym napisać :( 
Jak juz pisałam LonKaa odeszła, zastąpi ją uwaga.... 
Medicatus_Hope! 
Ten blog od początku był przeznaczony dla dwóch osób,
byłam pewna, że nikogo nie znajdę. 
W takiej sytuacji blog musiałby zostać zawieszony. 
Ale na szczęście mamy kochaną Olę <3